Zakup używanych samochodów w Polsce jest niezwykle popularny. I nie możemy się temu dziwić, samochody nowe to naprawdę spory wydatek. Niezależnie jednak od tego, czy chcemy zdecydować się na pojazd, który ma 3, czy 15 lat, powinniśmy pamiętać, że w tej branży trafienie na sprzedawcę, który nie jest z nami do końca uczciwy, naprawdę nie jest trudne.

Wiąże się to m.in. z tym, że spora cześć samochodów jest sprowadzona. Nie zawsze znamy historię pojazdu, nie zawsze właściciel twierdzi, że ją zna. Do tego pamiętajmy, że samochody przez sprzedających zawsze są przygotowywane w taki sposób, aby prezentowały się jak najlepiej i aby można było sprzedać je w jak najlepszej cenie. Przedstawimy Wam teraz kilka przypadków, które powinny jeszcze bardziej uświadomić Was, jak bardzo przy zakupie używanego pojazdu trzeba uważać.

Lista napraw

To chyba kwestia najpowszechniejsza. Sam sprzedający twierdzi, że w samochodzie wszystko jest ok, wymienia nam co zostało ostatnimi czasy naprawione i wszystko prezentuje się dobrze. Niestety, w internecie bez problemu możemy trafić na opisy sytuacji, w których nowy właściciel pojazdu dopiero u swojego mechanika usłyszał, że jego nowy samochód po prostu nie powinien przejść badania technicznego a doprowadzanie go do stanu używalności to przynajmniej 5 tysięcy złotych. W takim przypadku początkowa okazja okazuje się prawdziwą puszka Pandory.

Przebieg

To chyba kolejne klasyczne zagranie osób, które sprzedają samochody. Wydaje nam się, ze sporo osób, kupujących, chyba już zaczyna przywykać do tego, ze samochód po prostu ma przejechane więcej, niż deklaruje sprzedawca.

Warto jednak pamiętać, że sprzedawcy naprawdę przestają mieć w tym względzie jakiekolwiek ograniczenia. Na jednym z for internetowych znaleźliśmy prośbę o pomoc – kupujący kupił samochód, który na liczniku miał 135 tys. km. Gdy jednak postanowił sprawdzić to na własną rękę niewiele później (z powodu nagłych wydatków musiał jednak samochód sprzedać), okazało się, że w momencie zakupu samochód miał przejechane… 330 tys. km! To jednak nie koniec tej historii…

ASO i zagrywki sprzedających

Nasz kierowca nie był jednak na tyle naiwny podczas kupna, aby uwierzyć sprzedającemu od razu. Udał się więc do ASO, sugerowanego zresztą przez sprzedającego, ponieważ było ono w okolicy, gdzie zapłacił prawie 300 zł a pracownicy… potwierdzili 135 tys. km na liczniku. Jak widać – sprzedający prawdopodobnie był z nimi w zmowie. Warto o tym pamiętać, ponieważ w przypadku, gdy samochód, którym jesteśmy zainteresowani, oddalony jest znacznie od naszego zamieszkania, prawdopodobnie nie będziemy mieli innej opcji niż skorzystać z najbliższego serwisu czy ASO.

Dodatkowo, sam sprzedawca poprosił również podczas sprzedaży (na co niestety nowy właściciel się zgodził) na wpisanie na fakturze kwoty niższej o około 15 tys. – aby sprzedający nie zapłacił zbyt wysokiego podatku. Dzięki temu miał on również pewność, że w razie wykrycia nadprogramowych 200 tys. km. nikt nie udowodni mu, że sprzedał samochód za zawyżoną kwotę, co mogłoby sugerować faktyczne oszustwo z jego strony!

Walka z wiatrakami

Niestety, jak widać, podczas zakupu samochodu możemy stracić naprawdę wiele pieniędzy. Oczywiście prawdopodobieństwo to spada w przypadku, gdy albo sami znamy się na samochodach, albo mamy kogo bliskiego, kto uda się z nami obejrzeć wybrany przez nas samochód. Co jednak w przypadku, gdy nasza wiedza jest w najlepszym wypadku średnia, podobnie zresztą, jak naszej rodziny i znajomych?

Postaw na specjalistów!

Każdego, kto obawia się oszustw podczas zakupu używanego samochodu, już teraz serdecznie zapraszamy do zapoznania się z ofertą firmy Motocontroler. Jej specjaliści, co warto podkreślić – niezależni – działają na terenie całego kraju i mogą sprawdzić wybrany przez Ciebie samochód nawet w 24 godziny. Jak dokładnie przebiega taka usługa?

Decydujemy się na jedne z pakietów, których ceny zaczynają się od 269 zł. Wybieramy również samochód, który chcemy, aby został sprawdzony. Co ważne – nie jesteśmy potrzebni podczas oględzin, więc nie będziemy tracić czasu i pieniędzy np. na dojazd na drugi kraniec Polski. Ekspert (a są nimi np. rzeczoznawcy) sprawdza wybrany pojazd, wysyła nam raport, który zawiera dokładne informacje o stanie pojazdu oraz liczne zdjęcia. Możemy również porozmawiać z nim na gorąco po oględzinach. Sam ekspert również informuje nas, czy zakup danego samochodu w danej cenie jest opłacalny.

Dzięki takiemu rozwiązaniu nie tylko zyskamy czas i pieniędzy, ale również spokój ducha – będziemy pewni, ze faktycznie wiemy, jaki samochód zakupiliśmy! Po więcej informacji zapraszamy na Motocontroler.com.

[Głosów:5    Średnia:3.2/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ